Connect with us

Cuts 2012. Udany występ polskiego zaprzęgu

Sport i wyścigi

Cuts 2012. Udany występ polskiego zaprzęgu

Andrzej Novák-Zempliński

Konkursy tradycyjnego powożenia mają już swoją długą historię, a popularność tej formuły sportu zaprzęgowego w zachodniej Europie stale rośnie, mnoży się też liczba stałych miejsc organizacji tych konkursów w różnych krajach europejskich.

Swego czasu była to naturalna reakcja na eliminowanie w wyczynowym sporcie zaprzęgowym elementów tradycji kulturowej i pewnego obszaru kultury estetycznej na rzecz rozwiązań czysto praktycznych, służących łowieniu cennych sekund i stale rosnącej skali trudności. Miejscem narodzenia nowej formuły tradycyjnego powożenia był zamek Saint-Agil w departamencie Loary, gdzie pierwszy konkurs tego typu zorganizowano w 1994 roku. W dwa lata później baron Christian de Langlade z żoną Antoinette w swoich dobrach w Cuts w Pikardii zorganizowali kolejny taki konkurs, który rozpoczął długą historię wielkiego sukcesu tamtejszych międzynarodowych spotkań miłośników tradycyjnego powożenia. Aktualnie konkursy w Cuts są chyba największą tego typu imprezą w Europie, a z pewnością najbardziej cenioną. Wyróżnia ją znakomite przygotowanie organizacyjne, ze szczególnym uwzględnieniem spraw bezpieczeństwa ruchu pojazdów, serwisu weterynaryjnego i zaplecza technicznego oraz niezwykła życzliwość i gościnność gospodarzy. Porządku i bezpieczeństwa pilnują również patrole konnej żandarmerii przy znaczącym wsparciu lokalnego wolontariatu.

W międzynarodowej obsadzie

Tegoroczne, 16. z kolei zawody w ostatni weekend maja zgromadziły 69 różnego typu zaprzęgów, od jednokonnych do pięciokonnych, z 11 państw Europy – Anglii, Austrii, Belgii, Holandii, Hiszpanii, Luksemburga, Niemiec, Polski, Szwajcarii, Włoch i oczywiście liczne z Francji. Wielokonny zaprzęg z Polski w tych konkursach pojawił się po raz pierwszy, niemniej w ubiegłych latach uczestnicy z Polski zaznaczyli swoją obecność. W 2004 r. zwycięzcą turnieju w zaprzęgach czterokonnych był Mirosław Chwiałkowski, choć występował w barwach belgijskiego właściciela zaprzęgu – Artura Vandekerkhove. Marek Doruch, znany producent pojazdów konnych z Niemczy, uczestniczył w konkursie zaprzęgiem jednokonnym w roku 2008, zajmując ósme miejsce.
Zasady uczestnictwa w tego typu konkursach istotnie różnią się od charakteru wyczynowego sportu zaprzęgowego. Szczególne znaczenie w ocenie startujących zaprzęgów ma sfera historyczno–obyczajowa i estetyczna. W sobotnie popołudnie 26 maja został rozegrany pierwszy etap konkursu, czyli prezentacja zaprzęgu przed trzema niezależnymi komisjami sędziowskimi, usytuowanymi w bliskim otoczeniu zamku. Przedmiotem oceny było ogólne wrażenie, czyli spójność, styl i harmonia wszystkich elementów składowych zaprzęgu, odpowiedni dobór i jakość koni, dobór i dopasowanie uprzęży, uroda i stan przygotowania pojazdu oraz ubiór powożącego, obsługi i pasażerów. W konkursach tradycyjnego powożenia zdecydowanie preferowane są pojazdy historyczne, choć stylowe ekwipaże współczesnej produkcji też są akceptowane, lecz zawsze niżej punktowane.

Konkurs z niespodzianką

Niedziela okazała się znacznie cięższą próbą dla zaprzęgów, które musiały pokonać 16-kilometrową próbę terenową z licznymi podjazdami i zjazdami. Jej finałem było pokonanie pięciu przeszkód, testujących zarówno zręczność powożenia, jak i psychiczną odporność koni na wizualne niespodzianki w otoczeniu przeszkód, takie jak kolorowe manekiny czy maszyny rolnicze. Dla zaprzęgów wielokonnych w kategorii dużych koni odległość tę należało pokonać ze średnią prędkością 13 km/godz. z tolerancją jednej minuty. Najtrudniejszym elementem okazał się przejazd dwoma kołami pojazdu między liniami wykreślonymi po nieregularnym łuku – szczególnie trudny dla naszego pięciokonnego zaprzęgu, jednak zaliczony z powodzeniem.
Ostatnim etapem był konkurs zręczności powożenia na placu z dziewiętnastoma przeszkodami o średniej skali trudności. W konkursie przeważały zaprzęgi jednokonne, w sumie 32, w tym 9 pony i 1 osioł. Startowały 22 zaprzęgi parokonne, w tym siedem par koni małych. Tandemy były reprezentowane sześcioma zaprzęgami koni małych i dużych, klasyfikowanych w jednej grupie. W zaprzęgach wielokonnych startowały dwie trójki w szpic (unicorn), osiem czterokonnych, w tym trzy zaprzężone do karet sportowych klasyfikowane w osobnej grupie, a stawkę zamykała nasza piątka.
Konkursom towarzyszyła słoneczna pogoda z łagodnym i dość chłodnym wiatrem, zapewniającym komfortowe warunki dla ludzi, a zwłaszcza dla koni. Sobotni wieczór kończyła uroczysta kolacja na trzysta osób pod wielkim namiotem i podobna została podana na zakończenie zawodów w niedzielę, na której zostały ogłoszone szczegółowe wyniki dwudniowych zmagań.
Polski pięciokonny zaprzęg Krzysztofa Szustra został sklasyfikowany na drugim miejscu w zaprzęgach wielokonnych, za czwórką Paula De Meutera z Belgii, również zwycięzcy ubiegłorocznych konkursów, oraz zajął pierwsze miejsce w swojej kategorii, zdobywając puchar ufundowany przez miasto Compiègne. Efektowny przejazd naszego zaprzęgu w konkursie zręczności powożenia, wprawdzie z jedną zrzutką, został nagrodzony gromkimi brawami i odtąd Krzysztof Szuster stał się faworytem publiczności, szczególnie po równie efektownej rundzie honorowej na zakończenie dekoracji zwycięzców, wykonanej w pełnym galopie. Później, w czasie powrotu po zakończeniu ceremonii, aplauz przeniósł się na główną aleję prowadzącą od zamku do stajni, a wiele osób i grup przychodziło też gratulować występu przy wyprzęganiu na placu stajennym. Wysoko został też oceniony brek Krzysztofa Szustra, sklasyfikowany na drugim miejscu, co przynosi również chlubę polskiemu rzemiosłu powoźniczemu. Pojazd przeszedł w tym roku gruntowny remont w zakładzie Zenona Mendyki w Dolsku.

Historyczny brek

Występ został okupiony półrocznymi przygotowaniami, w których piszący te słowa miał merytoryczny udział. Na ostateczną decyzję uczestnictwa w konkursie istotny wpływ miał zakup cennego, historycznego breku książąt Sanguszków z Gummnisk wraz z kolekcją SO w Bogusławicach. Komplet uprzęży chomątowych angielskich na piątkę koni został wykonany w zakładzie siodlarskim Piotra Wysockiego w Pleszewie, ubiory dla obsługi uszyto według klasycznych wzorów, wykonano też wiele elementów wyposażenia pojazdu. Istotny wpływ na ocenę miały też stroje pasażerów, szczególnie pań, które włożyły wiele serca w ich przygotowanie.
Należy podkreślić, że Krzysztof Szuster startował końmi własnego chowu, co miało istotny wpływ na promocję polskiej hodowli. Nie były to jedyne polskie konie startujące w tych zawodach. Parą polskich koni startował Jean Cavillon z Francji, a trójką Christian Mettler ze Szwajcarii, który zwyciężył w swojej klasie. Przeglądając programy z lat ubiegłych, stwierdziłem, że konie polskiej hodowli pojawiały się w konkursie każdego roku.

Więcej w Sport i wyścigi

W ostatnim numerze

HiJ nr 80 - okładka

Hodowca i Jeździec Rok XXII Nr 1 (80) Zima 2024

Wydawca

Polski Związek Hodowców Koni

Reklama

Tofi Horses
Pets Diag
Tofi Horses
eHorses
Purina
Equishop
Energys
De Heus Polska
Equishop
Cavalor
Smarthorse

Artykuł sponsorowany

RSS Aktualności ze strony PZHK

RSS Aktualności ze strony Teraz Polskie Konie

Ostatnie wpisy

Na górę